Monday 29 December 2014

On the fourth day of Christmas... we got snow ;)

Winter season has officially started. Yesterday, somewhere between 2 and 4 am, a white blanket of snow covered Gdynia.

When Artur woke up in the morning, he couldn't believe that winter is finally here. Just a day before, on Saturday, when we were coming back home from my in-laws, we were talking about skiing, sleigh rides and snow fights that he has been waiting for for so long. And he was complaining that it can't be winter yet cause there's no snow. So you can probably imagine his excitement yesterday morning when he discovered that the world is hiding under a white cover.

Paulinka, on the other hand, doesn't remember snow. She's seen some last winter, but she was still so tiny, that for her it was something totally new. She got to the window, looked outside and said "wow!". We got dressed and went outside. At first, she didn't know if she could step on it. But as everybody else was, she decided to give it a try. Then she wanted to touch it. Yet, at the same time, she seemed like she didn't know if she should do it. She doesn't want to wear gloves (not a chance to convince her to wear them), so after some encouragement on my part, she finally stuck her finger into a pile of snow. She looked at me all confused, showed me the finger (that's the way for her to communicate that she wants me to clean her finger of the stuff that's sticking to it) and graciously allowed me to put her gloves on (for a minute. Then she took them off).

After her nap, when Arturek was back home (he wasn't home when we went out with Paulinka), we all decided to go to the nearby forest for a traditional winter walk. With sleighs, obviously. Do I even have to start describing all the excitement, the laughter and the deliberate "bams"? (Paulinka says "bam" every time she falls down. Deliberately or not. She's usually not crying cause of falling down. She says "bam", gets up and continues running around).

A perfect first day of snow :)

Nadszedł sezon zimowy. Wczoraj, gdzieś pomiędzy 2 a 4 rano, Gdynia pokryła się białą pierzynką.

Kiedy Arturek się rano obudził, nie mógł uwierzyć, że w końcu mamy zimę. Nie dalej jak dzień wcześniej, w sobotę, gdy wracaliśmy od moich teściów, rozmawialiśmy o nartach, sankach i bitwach śnieżnych, na które tak długo czekał. I marudził, że jak możemy mieć zimę, skoro nie ma śniegu. Więc zapewne możecie sobie wyobrazić jego wielką radość wczoraj rano, gdy odkrył, że świat schował się pod białą kołderką.

Paulinka zaś nie pamiętała, czym jest śnieg. Widziała go zeszłej zimy, ale była wtedy jeszcze bardzo malutka i dla niej była to w tym roku nowość. Podeszła do okna, wyjrzała na zewnątrz i powiedziała "łał!". Ubraliśmy się i poszliśmy na dwór. Najpierw nie wiedziała, czy może na śniegu stanąć. Ale skoro inni to robili, to ona też spróbowała. Potem chciała go dotknąć. Chciała, ale jakby się bała. Mała nie chce nosić rękawiczek (nie masz szans, żeby ją przekonać), więc po chwili namawiania, wsadziła paluszek w śnieg. Spojrzała na mnie cała zmieszana, pokazała mi paluszek (w taki sposób komunikuje, żeby jej ściągnąć z paluszka to coś, co się do niego przykleiło) i łaskawie pozwoliła mi wsunąć na jej dłonie rękawiczki (na minutę. Potem je zdjęła). 

Po jej drzemce, kiedy Arturek był już w domu (gdy wychodziliśmy na dwór z Paulinką, Arturka nie było), postanowiliśmy iść do okolicznego lasu na tradycyjny zimowy spacer. Z sankami, oczywiście. Czy w ogóle muszę opisywać tę eksplozję radości, śmiechy i celowe "bam"? (Paulinka mówi "bam" za każdym razem, gdy się przewróci. Czy to celowo czy nie. Mówi "bam", wstaje i biega dalej). 

Idealny pierwszy dzień zimy :)

That was the sharpest of the pictures taken by Krzysiek / To najostrzejsze ze zdjęć zrobionych przez Krzyśka

No comments:

Post a Comment