Friday 24 January 2014

Warm Turkish sea

I have already mentioned that Arturek was having a blast playing in the swimming pools. And he didn't even want to hear about going to the beach. Until... :>

I so wanted him to swim in the warm Turkish sea. It's awfully salty, true, but so warm and pleasant that you can't not get into it. But since Artur was having so much fun in the pools, he didn't want to hear about trying anything else. No, no, no. Simply no.

One afternoon we went for a walk. Along the beach, but not stepping on the sand (we chose a place in Turkey where there was sandy beach, not rocky, so that Artur could play with the sand as well...). We went to a playground and on our way back I tricked him into "stepping on sand". I told him that I wanted to check whether there are waves and whether the water is as warm as in the pools. He agreed. So I took off my sandals and got into water. After a while I managed to convince him to do the same. So, in all clothes on, he first went into the water ankle-high, then knee-high, then the waves came and got him all wet ;) so he took off his clothes, and not having swimming shorts on, he went into water just in his boxer shorts (yellow, so perfectly visible from a distance ;)). And he liked it soooo much, which made me all happy as well! And since I wanted to take a lot of pictures of him enjoying his first time in Turkish sea, I got all wet as well...with all clothes on, bu that probably didn't have to be added, right? ;)

The next day we got back with a swim ring, which made it even more fun to swim with the tides. And that fun was all we were asking for!

Jak już wspominałam, Arturek świetnie się bawił w basenach. I nie chciał nawet słyszeć o pójściu na plażę. Aż do momentu, gdy... :>

Tak bardzo chciałam, żeby popływał w ciepłym tureckim morzu. Jest paskudnie słone, to prawda, ale tak ciepłe i przyjemne, że nie można do niego nie wejść. Ale skoro Arturek tak dobrze bawił się w basenach, nie chciał nawet słuchać o możliwości wypróbowania czegoś innego. Nie, nie, nie. Po prostu nie. 

Pewnego popołudnia poszliśmy na spacer. Wzdłuż plaży, ale nie wchodząc na piasek (specjalnie wybraliśmy miejsce w Turcji, gdzie plaża jest piaszczysta, a nie kamienista, żeby Arturek mógł się na niej bawić, tzn. w piachu...). Poszliśmy na plac zabaw, a w drodze powrotnej podstępem namówiłam Arturka, żeby "wszedł na piach". Powiedziałam mu, że chcę sprawdzić, czy są fale i czy woda jest tak ciepła jak w basenach. Zgodził się. Więc zdjęłam sandały i weszłam do wody. Po chwili udało mi się go przekonać, by zrobił to samo. Więc, w pełnym odzieniu, szedł do wody. Po kostki. Potem po kolana. Potem nadeszły fale i całego go zmoczyły ;) Więc zdjął ubranka i, nie mając kąpielówek, wszedł do wody w samych bokserkach (żółtych, więc był doskonale widoczny z odległości ;)). I tak bardzoooo mu się spodobało, co mnie również uszczęśliwiło! I, jako że chciałam mu porobić sporo zdjęć jak korzysta z uroków tureckiego morza, też zostałam cała zmoczona... w ciuchach, ale tego zapewne nie musiałam dodawać, prawda? ;)

Następnego dnia wróciliśmy na plażę z kołem do pływania, co tylko urozmaiciło zabawę na falach. A właśnie o dobrą zabawę nam chodziło!
 
At first he was really cautious and didn't want to get wet. With time he seemed to care less and less and, finally, he didn't care at all. Wet clothes just seemed to slow him down ;) / Na początku był bardzo ostrożny i nie chciał się zamoczyć. Z czasem zdawał się coraz mniej tym przejmować, aż w końcu przestał całkowicie. Mokre ubrania po prostu zaczęły go spowalniać ;)
 That's how he got all wet (being almost all wet a minute earlier) / W taki sposób całkiem się zmoczył (minutę wcześniej był prawie cały mokry)
 A happy-happy child in his yellow boxer shorts / Przeszczęśliwe dziecko w swoich żółtych bokserkach

No comments:

Post a Comment