Monday, 31 August 2015

In search for other viewpoints

Saturday was the day when we saw most of Alesund. Meaning the town itself. We decided to go forth as far as we wanted. Which wasn't that far, truth be told. But have our eyes open for everything and anything. The thing that first caught our attention was the church. We decided to go up a little bit to have a closer look at it. Then, right behind the church we saw a yellow building that, from a distance, reminded us of the fortress buildings in Lappeenranta. We thought 'why not go up a little bit more and check what role that yellow building played in Alesund". No, it was no fortress this time. It was a school building. A huge one. And, on closer view, looked nothing like the buildings in Lappeenranta. But we got lured by it, luckily, cause right by the building we saw a direction sign for... yes, another viewpoint. What better to find when you're strolling down the streets having nowhere particular to go? I thought so, too. We got to the viewpoint, which was a bit lower than the one by our apartment. But gave us a whole new perspective. For example, we could have a look at our viewpoint from a distance. And I needed that to realise how high that was! Even standing right in the town center, right by the mountain/hill (how should I call that?), I couldn't get that. The distance view made its way into my mind, though.

Since the days were quite short, we decided to head slowly back. On our way back, we found signs leading to yet another... yes, viewpoint. You'd think we had enough for one day. No, not us. We followed the signs and got to the Alesund's Museum. We didn't go inside (I think it was closed. But, anyway, we didn't have that kind of sightseeing in mind). We spent a few minutes on the outdoor exhibition, though. The views were nice and we could learn a little bit on the history of Alesund itself.

Btw. one of the museum buildings is the oldest (if I remember correctly) building in Alesund. The one in the last picture. But that shouldn't be a surprise, should it?

*

Sobota była dniem, w którym udało nam się obejrzeć większość Alesund. Tzn. miasteczka jako takiego. Zdecydowaliśmy się iść przed siebie tak długo, jak nogi będą chciały nas nieść. Co nie było wcale tak dużą odległością, prawdę powiedziawszy. Po drodze mieliśmy oczy szeroko otwarte, na wypadek gdyby coś szczególnie przykuło naszą uwagę. Pierwszą rzeczą, której nie pominęliśmy, był kościół. Podeszliśmy do niego bliżej, aby mu się lepiej przyjrzeć. Z zewnątrz. Za kościołem dojrzeliśmy wyłaniający się spomiędzy drzew żółty budynek, który z odległości przypominał nam budynki fortecy w Lappeenrancie. Postanowiliśmy podejść bliżej i sprawdzić, jaką funkcję pełni on w Alesund. Okazał się on być szkołą. Dużą. I w niczym nie przypominającą budynków z fińskiej miejscowości. Na szczęście, przyciągnął on naszą uwagę, bo tuż obok budynku szkoły stał znak prowadzący na... tak jest, punkt widokowy. Czy istnieje coś lepszego niż punkty widokowe, gdy szwędasz się po mieście bez żadnego konkretnego celu? No właśnie, nam też się wydawało, że nie. Dotarliśmy na punkt widokowy, trochę niższy niż ten koło naszego mieszkanka. Ale pozwalający spojrzeć na miasteczko z zupełnie nowej perspektywy. Na przykład mogliśmy z odległości spojrzeć na nasz punkt widokowy. I to mi było potrzebne, by uświadomić sobie tak dobitnie, jak wysoko się on znajdował! Bo nawet stojąc w centrum miasta, tuż pod górą/wzgórzem (jak powinnam to w ogóle nazwać?), nie uświadamiałam sobie, jak to jest wysoko. Widok z daleka jednak do mnie dotarł, zapadł w pamięć.

Jako że dni były krótkie, zdecydowaliśmy się powolutku wracać. W drodze powrotnej znaleźliśmy znaki prowadzące do jeszcze jednego... tak jest, punktu widokowego. Wydawać by się mogło, że mieliśmy ich wystarczająco dużo jak na jeden dzień. Tak, to prawda, mogło się wydawać. Idąc za znakami dotarliśmy do Muzeum Alesund. Do środka nie wchodziliśmy (chyba było zamknięte. A nawet jeśli nie, to nie taki typ zwiedzania mieliśmy w planach). Spędziliśmy jednak ładnych kilka minut podziwiając ekspozycję zewnętrzną. Widoki były ładne i dowiedzieliśmy się tego i owego o historii miasta. 

Tak przy okazji, budynek muzeum jest najstarszym (jeśli się nie mylę) budynkiem w Alesund. Ale to chyba nie powinno nikogo dziwić. A może jednak?



When we first saw this building, it reminded us of the fortress in Lappeenranta, Finland. / Na pierwszy rzut oka, ten żółty budynek skojarzył nam się z fortecą w Lappeenrancie, Finlandia
"Our" viewpoint (that mountain behind the yellow building) as seen from a different viewpoint (was Storhaugen its name?) / "Nasz" punkt widokowy (ta góra za żółtym budynkiem) widziany z innego punktu widokowego (czy Storhaugen to jego nazwa?)
This house was full of decorations! / Ten dom był pełen dekoracji!
"Our" viewpoint - a whole different perspective / "Nasz" punkt widokowy - widziany z zupełnie innej perspektywy
Yes, we found a museum. However, we only saw the outdoor exhibition / Tak, znaleźliśmy nawet muzeum. Ale obejrzeliśmy tylko ekspozycję zewnętrzną.

Thursday, 20 August 2015

Where is that blue building, huh?

Oh, I've been away for quite a while now. But we spent two lovely weeks in the mountains, away from the Internet. Just the four of us, beautiful forests, old castles, not so high mountains, hot and sunny weather, a lake (artificial, but still) nearby and lots and lots of things to do. We had a great time. And that's what matters most.

We're trying to get back to reality, though we've been back home for almost a week now. Summer is just such a busy time of the year... I still have to get through our Berlin pictures to share at least a few with you, and now I have many, many... many more from our last trip. Not to mention some one-day trips during the summer weekends. Oh my, so much! The list of posts I'm willing to write is getting longer and longer, and what I lack time for the most is sitting down and choosing the pictures to share. And the upcoming weekend is going to bring "a few" new ones... Oh, well... And we finally have a bit of summer here. It's warm and sunny, so we have to enjoy the weather while we can. Might not last for too long, though I hope I'm wrong.

While I'm still waiting to browse through the latest pictures, I will share with you some older memories. That I haven't published yet. Pictures were taken in November, in a place that should have been cold and snowy (or at least cold, windy and rainy) at that time, but surprised us with much better weather than in Poland at that time. A place that I haven't described enough here. Yes, you have probably guessed it right.

We didn't go to Norway to visit any museums, so if you're looking for any advice on that, sorry, you'll be disappointed. We like walking, though, so we spent most of the time just walking around, breathing in the fresh, Norwegian air and just enjoying the atmosphere of this little town of Alesund. We were shocked at first to see the Christmas decorations in mid-November, but once it got dark... every additional source of light counted ;)

Before the trip, I read bits and pieces about Alesund and everywhere I checked, I could find pictures of a blue building ornamented with flowers. It had a little round sort of a tower on top, too. We, of course, decided to find that building, too. We got to the town centre the first day we were there, but we couldn't find the building. And it got dark so fast... The colour, we thought, would have been easy to locate in the daylight, but once it all got blue... it all got blue, just like the building. And dark, too. So we decided to just enjoy the harbour area after dark for a bit and then get back home. Luckily, we turned around after climbing a few flights of stairs to enjoy the view of the town after dark.

The next day we were ready to explore the town a little bit more. Blue building, where are you? We were hoping it was gonna be somewhere easy to find, somewhere right in the centre of the town. And you know what? It was! We got back to the harbour, and there it was. Looking at us, hiding a bit behind two other buildings across the water from us. There we have you, I thought, we're coming to get you. There was not only that blue building there, but also a few others ornamented with flowers or fruit. Which did seem a bit strange to us, but gave a little bit a lot of colour to that street. However, that blue building wasn't our favourite in Alesund.

We found a few buildings that we would have associated more with Ireland or Scotland than with Norway. Kind of the shapes of them and the materials used to build them brought in our minds the British Isles, not the Scandinavian Peninsula. And there were some truly modern yet classy and pretty buildings there, too. Which I haven't photographed, of course. One of them, that we enjoyed, was a musical hall or some kind of music academy maybe. We were not sure, but if you ever go there (and I recommend it for a weekend getaway), you'll surely know which building I have in mind.

*
Oj, znów mnie tu chwilę nie było. Ale spędziliśmy cudowne dwa tygodnie w górach, z dala od Internetu. Tylko nasza czwórka, piękne lasy, stare zamki, nie tak wysokie góry, gorąca i słoneczna pogoda, blisko jezioro (sztuczne, ale jednak) i dużo, dużo rzeczy do robienia. Cudowny to był czas. I to właśnie jest najważniejsze.

Staramy się wrócić do rzeczywistości, choć w domu jesteśmy już od prawie tygodnia. Lato jednak obfituje w tyle wydarzeń... Wciąż jeszcze nie przebrnęłam przez zdjęcia z Berlina, by choć kilkoma się z Wami podzielić, a teraz mam ich do przejrzenia o wiele, wiele... wiele więcej z naszego ostatniego wyjazdu. Już nawet nie wspominając o jednodniowych wypadach weekendowych. Oj, dużo tego! Lista postów, które chciałabym opublikować wciąż rośnie, a tym, na co najbardziej brakuje mi czasu, jest właśnie wybranie zdjęć. A najbliższy weekend przyniesie kolejne... No cóż... Przynajmniej w końcu może zakosztować trochę lata. Jest ciepło i słonecznie, więc musimy korzystać z pogody, póki mamy okazję. Może nie potrwać to już zbyt długo, choć mam nadzieję, że się mylę.

W trakcie oczekiwania na sposobną okazję do przejrzenia ostatnich zdjęć, podzielę się z Wami wspomnieniami trochę bardziej odległymi. Których jeszcze nie publikowałam. Zdjęcia zostały zrobione w listopadzie, w miejscu, które powinno być zimne i śnieżne (a przynajmniej zimne, wietrzne i deszczowe) o tej porze roku, a tymczasem zaskoczyło nas pogodą dużo lepszą niż w Polsce w tamtym czasie. Będzie to o miejscu, któremu nie poświęciłam tu wystarczająco czasu i miejsca. Tak, zapewne dobrze się domyślacie. 

Nie wybraliśmy się do Norwegii w celu zwiedzania muzeów, więc jeśli na ten temat informacji tu szukacie, to przykro mi, ale będziecie zawiedzeni. Lubimy za to chodzić, więc łaziliśmy to tu, to tam, wdychając świeże norweskie powietrze i rozkoszując się atmosferą małego miasteczka Alesund. W pierwszej chwili zdziwiły nas dekoracje świąteczne w połowie listopada, ale gdy się ściemniło... każde dodatkowe źródło światła się liczyło ;)

Przed wyjazdem, trochę poczytałam o Alesund i wszędzie pojawiały się zdjęcia niebieskiego budynku ozdobionego kwiatami. Na jego szczycie umieszczona była jakby okrągła wieżyczka. Oczywiście, postanowiliśmy ten budynek odnaleźć. Już pierwszego dnia pełni zapału dotarliśmy do centrum miasta, żeby go poszukać. I szybko się ściemniło... Kolor budynku pewnie łatwo zauważyć w świetle dziennym, bo pewnie wyróżnia się na tle okalających go budynków, ale gdy wszystko zrobiło się niebieskie... wszystko zrobiło się niebieskie, czyli takie jak poszukiwany budynek. I ciemne. Więc poszwędaliśmy się w okolicy portu po zmroku i wróciliśmy do domu. Na szczęście, wpadło nam do głowy, by się odwrócić po wdrapaniu się na część schodów i popatrzeć sobie na miasto z góry (miasto pięknie oświetlone na tle czarnego nieba i wody).

Następnego dnia, zwarci i gotowi, wyruszyliśmy na dokładniejszy podbój miasta. Niebieski budynku, gdzie żeś ty? Mieliśmy nadzieję, że łatwo będzie go znaleźć, że będzie znajdował się gdzieś w centrum miasta. I wiecie co? Tak właśnie było! Wróciliśmy do portu i tam właśnie go znaleźliśmy. Spoglądał na nas, lekko schowany za dwoma innymi budynkami po drugiej stronie wodnego toru. Tu cię mamy, pomyślałam sobie, idziemy po ciebie. A tam powitał nas nie tylko ten niebieski budynek, ale także inne ozdobione kwiatami bądź owocami. Co, nie ukrywajmy, było dla nas z lekka dziwne, ale nadawało ulicy odrobinę dużo koloru. A jednak ten niebieski budynek wcale nie okazał się być naszym ulubionym spośród budynków Alesund.

Udało nam się znaleźć kilka budynków, które bardziej kojarzyły nam się z Irlandią czy Szkocją niż z Norwegią. Jakoś tak ich kształty i materiały, z których były wykonane, przywodziły na myśl Wyspy Brytyjskie, a nie Półwysep Skandynawski. Poza tym, znaleźliśmy także kilka nowoczesnych, ale takich z klasą i naprawdę ładnych budynków. Których, oczywiście, nie uwieczniłam. Jednym z tych, które nam się podobały, był np. budynek z salą koncertową bądź budynek akademii muzycznej. Ciężko powiedzieć, ale gdybyście przypadkiem trafili do Alesund (co polecam na wypad weekendowy), na pewno się zorientujecie, który budynek miałam na myśli.


 That was just a nice horse statue... / Bo to ładny posąg konia był...
 We associated some of the buildings in Alesund, especially in this street, more with Ireland or Scotland than with Norway / Niektóre budynki w Alesund, szczególnie na tej ulicy, kojarzyły nam się bardziej z Irlandią lub Szkocją niż z Norwegią
 Christmas decorations on one of the shopping centres / Dekoracje świąteczne na jednym z domów towarowych
 We're not as serious as some may think ;) / Nie jesteśmy aż tak poważni, jak niektórym się wydaje ;)
That's the view we enjoyed the most. Alesund as seen on the way back to Antonia's place, where we stayed / Ten widok podobał nam się najbardziej. Alesund widziane w drodze powrotnej do domu Antonii, w którym się zatrzymaliśmy
Oh, so there it is, peeking at us from across the water / A, tu on jest, spogląda na nas zza wody
 On the left: Yet another ornamented building, standing close (next?) to the blue one / Po lewej: kolejny ozdobiony budynek stojący w pobliżu (obok?) tego niebieskiego
 There is a tunnel for pedestrians in that building. So that you don't have to walk around the buildings, just take a shortcut. However, if we got it right, it's not open 24/7 / W tym budynku znajduje się tunel dla pieszych. Żeby nie trzeba było obchodzić budynków, tylko przejść się skrótem. Jeśli dobrze to zrozumieliśmy, nie jest on jednak otwarty 24/7
 The harbour in the daylight / Port widziany za dnia
 On the stairs, you can easily see the difference in water level / Na schodach wyraźnie widać różnice w stanie wody