We're trying to get back to reality, though we've been back home for almost a week now. Summer is just such a busy time of the year... I still have to get through our Berlin pictures to share at least a few with you, and now I have many, many... many more from our last trip. Not to mention some one-day trips during the summer weekends. Oh my, so much! The list of posts I'm willing to write is getting longer and longer, and what I lack time for the most is sitting down and choosing the pictures to share. And the upcoming weekend is going to bring "a few" new ones... Oh, well... And we finally have a bit of summer here. It's warm and sunny, so we have to enjoy the weather while we can. Might not last for too long, though I hope I'm wrong.
While I'm still waiting to browse through the latest pictures, I will share with you some older memories. That I haven't published yet. Pictures were taken in November, in a place that should have been cold and snowy (or at least cold, windy and rainy) at that time, but surprised us with much better weather than in Poland at that time. A place that I haven't described enough here. Yes, you have probably guessed it right.
We didn't go to Norway to visit any museums, so if you're looking for any advice on that, sorry, you'll be disappointed. We like walking, though, so we spent most of the time just walking around, breathing in the fresh, Norwegian air and just enjoying the atmosphere of this little town of Alesund. We were shocked at first to see the Christmas decorations in mid-November, but once it got dark... every additional source of light counted ;)
Before the trip, I read bits and pieces about Alesund and everywhere I checked, I could find pictures of a blue building ornamented with flowers. It had a little round sort of a tower on top, too. We, of course, decided to find that building, too. We got to the town centre the first day we were there, but we couldn't find the building. And it got dark so fast... The colour, we thought, would have been easy to locate in the daylight, but once it all got blue... it all got blue, just like the building. And dark, too. So we decided to just enjoy the harbour area after dark for a bit and then get back home. Luckily, we turned around after climbing a few flights of stairs to enjoy the view of the town after dark.
The next day we were ready to explore the town a little bit more. Blue building, where are you? We were hoping it was gonna be somewhere easy to find, somewhere right in the centre of the town. And you know what? It was! We got back to the harbour, and there it was. Looking at us, hiding a bit behind two other buildings across the water from us. There we have you, I thought, we're coming to get you. There was not only that blue building there, but also a few others ornamented with flowers or fruit. Which did seem a bit strange to us, but gave
We found a few buildings that we would have associated more with Ireland or Scotland than with Norway. Kind of the shapes of them and the materials used to build them brought in our minds the British Isles, not the Scandinavian Peninsula. And there were some truly modern yet classy and pretty buildings there, too. Which I haven't photographed, of course. One of them, that we enjoyed, was a musical hall or some kind of music academy maybe. We were not sure, but if you ever go there (and I recommend it for a weekend getaway), you'll surely know which building I have in mind.
*
Oj, znów mnie tu chwilę nie było. Ale spędziliśmy cudowne dwa
tygodnie w górach, z dala od Internetu. Tylko nasza czwórka, piękne
lasy, stare zamki, nie tak wysokie góry, gorąca i słoneczna pogoda,
blisko jezioro (sztuczne, ale jednak) i dużo, dużo rzeczy do robienia.
Cudowny to był czas. I to właśnie jest najważniejsze.Staramy się wrócić do rzeczywistości, choć w domu jesteśmy już od prawie tygodnia. Lato jednak obfituje w tyle wydarzeń... Wciąż jeszcze nie przebrnęłam przez zdjęcia z Berlina, by choć kilkoma się z Wami podzielić, a teraz mam ich do przejrzenia o wiele, wiele... wiele więcej z naszego ostatniego wyjazdu. Już nawet nie wspominając o jednodniowych wypadach weekendowych. Oj, dużo tego! Lista postów, które chciałabym opublikować wciąż rośnie, a tym, na co najbardziej brakuje mi czasu, jest właśnie wybranie zdjęć. A najbliższy weekend przyniesie kolejne... No cóż... Przynajmniej w końcu może zakosztować trochę lata. Jest ciepło i słonecznie, więc musimy korzystać z pogody, póki mamy okazję. Może nie potrwać to już zbyt długo, choć mam nadzieję, że się mylę.
W trakcie oczekiwania na sposobną okazję do przejrzenia ostatnich zdjęć, podzielę się z Wami wspomnieniami trochę bardziej odległymi. Których jeszcze nie publikowałam. Zdjęcia zostały zrobione w listopadzie, w miejscu, które powinno być zimne i śnieżne (a przynajmniej zimne, wietrzne i deszczowe) o tej porze roku, a tymczasem zaskoczyło nas pogodą dużo lepszą niż w Polsce w tamtym czasie. Będzie to o miejscu, któremu nie poświęciłam tu wystarczająco czasu i miejsca. Tak, zapewne dobrze się domyślacie.
Nie wybraliśmy się do Norwegii w celu zwiedzania muzeów, więc jeśli na ten temat informacji tu szukacie, to przykro mi, ale będziecie zawiedzeni. Lubimy za to chodzić, więc łaziliśmy to tu, to tam, wdychając świeże norweskie powietrze i rozkoszując się atmosferą małego miasteczka Alesund. W pierwszej chwili zdziwiły nas dekoracje świąteczne w połowie listopada, ale gdy się ściemniło... każde dodatkowe źródło światła się liczyło ;)
Przed wyjazdem, trochę poczytałam o Alesund i wszędzie pojawiały się zdjęcia niebieskiego budynku ozdobionego kwiatami. Na jego szczycie umieszczona była jakby okrągła wieżyczka. Oczywiście, postanowiliśmy ten budynek odnaleźć. Już pierwszego dnia pełni zapału dotarliśmy do centrum miasta, żeby go poszukać. I szybko się ściemniło... Kolor budynku pewnie łatwo zauważyć w świetle dziennym, bo pewnie wyróżnia się na tle okalających go budynków, ale gdy wszystko zrobiło się niebieskie... wszystko zrobiło się niebieskie, czyli takie jak poszukiwany budynek. I ciemne. Więc poszwędaliśmy się w okolicy portu po zmroku i wróciliśmy do domu. Na szczęście, wpadło nam do głowy, by się odwrócić po wdrapaniu się na część schodów i popatrzeć sobie na miasto z góry (miasto pięknie oświetlone na tle czarnego nieba i wody).
Następnego dnia, zwarci i gotowi, wyruszyliśmy na dokładniejszy podbój miasta. Niebieski budynku, gdzie żeś ty? Mieliśmy nadzieję, że łatwo będzie go znaleźć, że będzie znajdował się gdzieś w centrum miasta. I wiecie co? Tak właśnie było! Wróciliśmy do portu i tam właśnie go znaleźliśmy. Spoglądał na nas, lekko schowany za dwoma innymi budynkami po drugiej stronie wodnego toru. Tu cię mamy, pomyślałam sobie, idziemy po ciebie. A tam powitał nas nie tylko ten niebieski budynek, ale także inne ozdobione kwiatami bądź owocami. Co, nie ukrywajmy, było dla nas z lekka dziwne, ale nadawało ulicy
Udało nam się znaleźć kilka budynków, które bardziej kojarzyły nam się z Irlandią czy Szkocją niż z Norwegią. Jakoś tak ich kształty i materiały, z których były wykonane, przywodziły na myśl Wyspy Brytyjskie, a nie Półwysep Skandynawski. Poza tym, znaleźliśmy także kilka nowoczesnych, ale takich z klasą i naprawdę ładnych budynków. Których, oczywiście, nie uwieczniłam. Jednym z tych, które nam się podobały, był np. budynek z salą koncertową bądź budynek akademii muzycznej. Ciężko powiedzieć, ale gdybyście przypadkiem trafili do Alesund (co polecam na wypad weekendowy), na pewno się zorientujecie, który budynek miałam na myśli.
That was just a nice horse statue... / Bo to ładny posąg konia był...
We associated some of the buildings in Alesund, especially in this street, more with Ireland or Scotland than with Norway / Niektóre budynki w Alesund, szczególnie na tej ulicy, kojarzyły nam się bardziej z Irlandią lub Szkocją niż z Norwegią
Christmas decorations on one of the shopping centres / Dekoracje świąteczne na jednym z domów towarowych
We're not as serious as some may think ;) / Nie jesteśmy aż tak poważni, jak niektórym się wydaje ;)
That's the view we enjoyed the most. Alesund as seen on the way back to Antonia's place, where we stayed / Ten widok podobał nam się najbardziej. Alesund widziane w drodze powrotnej do domu Antonii, w którym się zatrzymaliśmy
Oh, so there it is, peeking at us from across the water / A, tu on jest, spogląda na nas zza wody
On the left: Yet another ornamented building, standing close (next?) to the blue one / Po lewej: kolejny ozdobiony budynek stojący w pobliżu (obok?) tego niebieskiego
There is a tunnel for pedestrians in that building. So that you don't have to walk around the buildings, just take a shortcut. However, if we got it right, it's not open 24/7 / W tym budynku znajduje się tunel dla pieszych. Żeby nie trzeba było obchodzić budynków, tylko przejść się skrótem. Jeśli dobrze to zrozumieliśmy, nie jest on jednak otwarty 24/7
The harbour in the daylight / Port widziany za dnia
On the stairs, you can easily see the difference in water level / Na schodach wyraźnie widać różnice w stanie wody
No comments:
Post a Comment