It’s been a
great (and busy) weekend. On Friday afternoon Artur was getting back from his kindergarden
with his grandpa. He got on the bus and headed straight to the front, to the
seat next to the bus driver. After all, when you’re in the front, you can see
everything on the road. Anyhow, the seat was occupied by a
roughly-sixty-years-old lady. My father asked her to hold Artur’s hand while he
validates the ticket. When he got back, Artur was already deep in the
conversation with the lady. He was holding a drawing that he made earlier that
day and wanted to get home. What he did instead was give the drawing to that
lady, saying at the same time – ‘I made it for you. Here you are’. They talked
a bit about that and then she took out a pack of biscuits from her bag and said
– ‘I’ve got something for you, too’. Oh, to be a kid again ;)
Apart from
that, I’m really proud of what I did during the weekend. I made donuts. Polish
kind, though. And faworki (that’s probably our specialty, really crispy sort of
snack). I made donuts for the first time ever, and even though I was terrified
while making them, they turned out (I’m humble, I know) delicious! My grandma used to make these. Since she’s
gone, we’ve been only buying some. This year, don’t know why, I’ve decided to
make some myself. erfect for the upcoming "Fat Thursday" - last Thursday before Ash Wednesday (nuh, they're not gonna make it till Thursday).
To był piękny (acz
pracowity) weekend. W piątek po południu Arturem wracał z dziadkiem z
przedszkola. Wsiadł do autobusu i od razu pobiegł na sam przód, na miejsce obok
kierowcy. Okazało się, że miejsce to zajmowała na oko 60-letnia babeczka. Tata
poprosił ją, żeby potrzymała Artura za rękę, gdy on będzie kasował bilet. Jak
wrócił, Arturem już zdążył wdać się z panią w dyskusję. W rączce trzymał
obrazek namalowany w przedszkolu. Zamiast go donieść do domu, wręczył go tejże
pani ze słowami – ‘narysowałem dla ciebie. Proszę’. Chwilę jeszcze pogadali, po
czym pani stwierdziła – ‘Też coś dla ciebie mam’ i wyjęła z torby paczkę
ciastek. Ech, dzieckiem być ;)
Poza tym, jestem
bardzo dumna z tego, co udało mi się w ten weekend zrobić. A mianowicie
usmażyłam pączki :) i faworki. Pączki robiłam po raz pierwszy w życiu, byłam z
lekka przerażona, ale (skromnie rzecz ujmując) wyszły pyszne! Moja babcia
robiła pączki. Ale odkąd nie ma jej z nami, ograniczaliśmy się jedynie do kupnych.
W tym roku jakoś tak naszło mnie na zrobienie takowych. I miało to właśnie
miejsce w minioną sobotę ;) Idealne na tłusty czwartek. Chociaż w sumie... Raczej go nie doczekają ;)
Here they are – pictures are of poor quality, but that’s too late to correct it right now ;)
A oto kilka zdjęć
moich sobotnich poczynań – zdjęcia nie są najlepsze, ale nie ma jak ich
powtórzyć ;)
And here's my little boy in preparation for his costume party tomorrow in his kindergarden.
A to mój mały chłopczyk przygotowujący się do jutrzejszego balu karnawałowego w przedszkolu.
Those look delicious!! You should consider a recipe post... I mean, you'd HAVE to make them again for it, but I bet you could withstand the hardship!!
ReplyDeleteThanks. My husband would probably love the idea of having more of them to eat. Who knows, maybe one day ;)
DeleteI think a post with the recipe is a great idea ;)
Delete