Tuesday, 27 August 2013

Two baptisms in one weekend

Ok, I'm almost done with my project. Almost done, cause the rest doesn't depend on me. Which means, that according to the deal between me and me, I can get back to blogging. And the last days have been really busy. Well, weekends at least. But first things first and not all at the same time.

First, a few words about the previous weekend. Previous previous. Well, the weekend of 17-18th of August. Or, as we call it, the weekend of 15th. Why? Cause August 15th is a day off in Poland, a national holiday. So we had a long weekend then. And two really important things happening in my family.

Our little baby girl became the member of the Roman Catholic Church on Saturday. That's the first thing. And my nephew on Sunday. That's the second thing. So two baptisms in one weekend. And as the Sunday baptism was really important to me, as it was my nephew's christening and I am his godmother, it was the Saturday's one that made us all feel really exhausted. Happy, of course, as it was really nice. But exhausted as well. Preparing a dinner for fourty people is not all that easy, after all. Yet we made it, with the help from my parents. We're really happy.

No dobra, projekt praktycznie skończony. Praktycznie, bo reszta nie zależy już ode mnie. A to oznacza, że zgodnie z umową zawartą pomiędzy mną i mną, mogę wrócić do blogowania. A ostatnie dni były naprawdę obfite w wydarzenia. No dobra, weekendy. Ale, po kolei i nie wszystko naraz.

Najpierw kilka słów o poprzednim weekendzie. Poprzednim poprzednim. Tzn o weekendzie 17-18 sierpnia. Lub, jak go często nazywamy, weekendzie 15 sierpnia, skoro 15 jest dniem wolnym i akurat zahaczał o możliwość przedłużenia jednego z weekendów. Także w ten oto długi weekend, dwie bardzo ważne dla naszej rodzinki rzeczy miały miejsce.

Nasza mała dziewczynka została członkiem Kościoła Rzymskokatolickiego w sobotę. To pierwsza z tych rzeczy. A mój bratanek w niedzielę. To druga. Tak więc dwa chrzty w jeden weekend. I mimo że niedzielny chrzest był dla mnie bardzo ważny, w końcu to mój bratanek był chrzczony, a ja zostałam jego matką chrzestną, to zdecydowanie sobotni chrzest nas wykończył. No dobra, nie chrzest a chrzciny. Ale jedno z drugim silnie połączone ;) Byliśmy bardzo szczęśliwi, oczywiście, gdyż było naprawdę miło. Ale także wykończeni. Przygotowanie obiadokolacji dla 40 osób to nie takie hop siup. Ale udało się, z pomocą moich rodziców. Naprawdę jesteśmy szczęśliwi.

 Paulinka with her parents, godparents, grandparents, great grandparents, uncle and cousin / Paulinka i jej rodzice, chrzestni, dziadkowie, pradziadkowie, wujek i kuzyn
 All the guests (almost) / Wszyscy goście (prawie)
 My grandma and Antos (my nephew) / Moja babcia i Antoś (mój bratanek)
 On the way to her cousin's baptism / W drodze na chrzest Antosia
 Two weekend mums, godmums and baptised children / Dwie weekendowe mamy, mamy chrzestne i chrzczone dzieci

No comments:

Post a Comment