Monday 14 October 2013

Sunrise, Sunset

We landed in Antalya in the afternoon. After all the visa procedures and passport control, we grabbed our luggage and headed straight to a bus that took us to our hotel. Turkey welcomed us with a wonderful sunset that reminded us of a Greek sunset that we got to watch on the way back from Skiathos (picture titles "another sunset"). It was fabulous. Actually, it was the only pretty sunset that we got to watch in Turkey as during our holidays the sun was setting somewhere behind the hotels. Hidden and not that pretty, is it?

I had many more opportunities to watch the sun rising. Thanks to Paulinka, of course. Sometimes I'd wrap her up and take her for a walk so that she didn't wake Artur up.

We'd go to the park that lead along the beach. Then we'd go to the beach. Paulinka'd fall asleep somewhere on the way. We'd pick up our boys and go for breakfast.

I loved the place at that early hour. Relatively early, of course. At least as for a holiday time. There weren't that many people up. The temperature was about 22-25 Celsius degrees, so it was neither hot nor cold. Simply pleasant. People were jogging in the park. Some were walking. Some were booking deck chairs on the beach (7 am was a perfect time to choose one for yourself. By 8 am there weren't that many left already!).

A lot of pictures of the place I took during the morning walks. So don't be deceived by the emptiness of the area ;) It's not that deserted in the middle of the day. But it's pretty and worth visiting anyway!

Wylądowaliśmy w Antalyi po południu. Po przebrnięciu przez formalności wizowe i kontrolę paszportową, odebraliśmy bagaż i udaliśmy się do autokaru, który zawiózł nas do naszego hotelu. Turcja powitała nas przepięknym zachodem słońca, który przywołał u nas skojarzenie z greckim zachodem słońca, który oglądaliśmy wracając ze Skiathos (zdjęcie nazwane "another sunset"). Był cudowny. Tak właściwie był to jedyny ładny zachód słońca, jaki mieliśmy okazję oglądać w Turcji, gdyż podczas naszego pobytu słońce zachodziło schowane gdzieś za hotelami. Zasłonięty to już nie tak piękny, nieprawdaż?

Zdecydowanie więcej okazji miałam, aby oglądać wschód słońca. Dzięki Paulince, oczywiście. Czasem ją zaplątywałam i szłyśmy na spacer, aby nie budziła Arturka. 

Szłyśmy do parku, który wiódł wzdłuż plaży. Potem szłyśmy na plażę. Paulinka zasypiała gdzieś po drodze. Szłyśmy po naszych chłopaków i zabierałyśmy ich na śniadanie.

Lubiłam to miejsce o tej wczesnej porze. Względnie wczesnej, oczywiście. Przynajmniej jak na czyjeś wakacje. Nie tak wiele osób było na nogach. Temperatury wahały się w granicach 22-25 stopni, więc nie było ani gorąco ani zimno. Po prostu przyjemnie. Ludzie uprawiali jogging. Inni spacerowali. Niektórzy zajmowali sobie leżaki na plaży (7 rano była idealną porą na wybranie sobie idealnego miejsca na całodzienne leżenie. Do 8 większość leżaków była już zajęta!).

Większość zdjęć okolicy robiłam właśnie podczas tych porannych spacerów. Więc nie dajcie się zwieść brakiem ludzi ;) W ciągu dnia Evrenseki już nie jest takie wyludnione. Ale jest śliczne i mimo wszystko warte odwiedzenia!

 The clock apparently wasn't working. It was right past 7 am when I took the picture... / Zegarek najwidoczniej nie działał. Było zaraz po 7 rano, kiedy robiłam to zdjęcie

No comments:

Post a Comment