Tuesday, 11 June 2013

A happy happy weekend ;)

Last weekend's been a blast. On Saturday morning Artur's face suddenly turned really happy. How come? His grandparents called and told him that he's going on a bike trip. He loves that! Of course, during those trips he's not riding his own bike (still learning to do that, but doing better every time. You can easily see the progress. Thanks, mom and dad), but he's sitting on a special bike seat on his grandpa's bike. And, to be honest, he's a bit reliefed that he can enjoy the bike tour without feeling exhausted ;)
While Artur was away, Krzysiek decided to finish up with all the garden works (well, for the time being. You can never say you've finished all the garden works, can you? But more on that some other time - there's been some big changes in our garden). And I used the time, when both of them were away, to bake some delicious strawberry-rhubarb pie. I was to bake one today as well, but I don't think I'll be able to do that... Maybe tomorrow.
Sunday, on the other hand, was a day of rest after the tiring Saturday. Chilling, enjoying ourselves, playing, running around. And, of course, enjoying the nice, sunny weather. That is tiresome for me, but we have to take in as much sun as possible. After all, we have no idea what summer's gonna look like... ;)
And yesterday we picked up first cherries and blueberries! :) Sooo yummy! ;)

Miniony weekend był cudowny. 
W sobotę rano twarz Arturka nagle pojaśniała. Jakim cudem? Jego dziadkowie zadzwonili i powiedzieli, że zabiorą go na wycieczkę rowerową. On to uwielbia! Oczywiście podczas tej wycieczki Arturek nie jeździ na swoim rowerku (wciąż się uczy, ale idzie mu coraz lepiej. Wyraźnie widać postępy. Dzięki, mamo i tato), ale siedzi na specjalnym foteliku przymocowanym do roweru dziadka. I, szczerze mówiąc, czuje wielką ulgę mogąc cieszyć się wycieczką bez niepotrzebnego zmęczenia ;)
Podczas gdy Arturka nie było w domu, Krzysiu zajął się dokańczaniem prac w ogrodzie (tzn. chwilowo dokańczaniem. W końcu nie da się raz i na zawsze powiedzieć, że zakończyło się wszelkie prace ogrodowe, prawda? Ale więcej o tym kiedy indziej - w naszym ogrodzie nastąpiły pewne wielkie zmiany). A ja wykorzystałam czas, gdy obu panów nie było w domu, na upieczenie pysznego drożdżowego placka z truskawkami i rabarbarem. Miałam dzisiaj również takowy upiec, ale chyba mi się to już nie uda... Może jutro.
Niedziela, natomiast, była dniem odpoczynku po męczącej sobocie. Relaks pierwsza klasa, cieszenie się sobą nawzajem, zabawa, bieganie. No i, oczywiście, używanie słońca póki jest. W końcu ciężko powiedzieć, jak będzie wyglądało tegoroczne lato... ;)
A wczoraj zerwaliśmy pierwsze czereśnie i jagody! :) Pycha ;)

No comments:

Post a Comment