Don't ask me why, as I'm not going to get into details anyway, I spent the last night in the mountains in another hostel. A hostel that we visited once for dinner. In order to get there, first you take that concrete path that leads from Palenica Białczańska to Morskie Oko, and then you take a turn into the forest (near Wodogrzmoty Mickiewicza). And that part through the forest is amazing. The first time we went there it was sunny. It looked beautiful and colourful. The day when I went there alone, it was foggy. Spooky. The broken trees, some fallen on the paths, made me feel like starring in some kind of a horror movie. A great scenery for one for sure.
The hostel is peaceful and quiet, with way less people than the Morskie Oko one or the Dolina Pięciu Stawów Polskich one. This one is called Dolina Roztoki hostel.
Nie pytajcie, dlaczego, bo i tak nie będę się wdawać w szczegóły, ostatnią noc w górach spędziłam w innym schronisku. W schronisku, które raz odwiedziliśmy ot tak, na obiad. Żeby się do niego dostać, trzeba przemierzyć asfaltową drogę łączącą Palenicę Białczańską z Morskim Okiem, w pewnym momencie z niej odbijając w las (obok Wodogrzmotów Mickiewicza). I ta część drogi przez las jest niesamowita. Gdy pierwszy raz nią szliśmy, było słonecznie. Wyglądało to pięknie i kolorowo. Kiedy szłam tam sama, wszystko spowite było mgłą. Przerażające. Połamane drzewa, niektóre przewrócone na ścieżki, sprawiały, że czułam się, jakbym grała w jakimś horrorze. Na pewno miejsce stanowiłoby świetnie tło dla horroru.
Schronisko jest ciche i spokojne, z dużo mniejszą ilością osób niż to nad Morskim Okiem i to w Dolinie Pięciu Stawów Polskich. A mam na myśli schronisko w Dolinie Roztoki.
No comments:
Post a Comment