At the beginning of 2007, we packed our bags, said goodbye to our families and off we were to experience the best winter of our lives.
When we landed in Helsinki, we were welcomed with no snow, much to our surprise. But winter that year was quite warm (at least up to that point). We got to the main railway station in Helsinki, got separated (I was the one left with the luggage, standing there alone, seeing the passing minutes to the departure of our train... five minutes left, three minutes left...), reunited again just to hop on the train at the last minute and off we were to South Karelia region, to the town called Lappeenranta.
Lappeenranta welcomed us with heavy rainfall. The next day it got colder so the water on the streets froze (we did experience that the most getting back from the meeting with other international students), and the following day it started snowing. That's how our winter wonderland welcomed us. Mildly. But then hit us with -40'C weather. It was perfect.
Lappeenranta is situated roughly mid-way between Helsinki and St. Petersburg. That gave us the chance to see them both. First, at the beginning of April, we decided to go to Russia. Neither of us could speak Russian. My knowledge of the language was limited to reading their letterings. In some ways Russian and Polish are similar, but they are so different in most others. So it was no piece of cake. But Saint Petersburg alone is so stunning. And the palace in Tsarskoye Selo (Pushkin) - amazing. Especially when you take into consideration the fact that after WWII it was rebuild almost from the ashes. The metro stations situated so deeply below the street levels that you can almost drink the whole cup of coffee (hot coffee) on your way down (or up). And so beautifully ornamented (at least quite many of them).
We got to Helsinki in May, when we were on our way back home. It was warm and sunny, a perfect weather for any kind of outdoor activity. We strolled down the streets, got to the harbour where you could buy fresh fish directly from the boat. And, of course, we also got to the Senate Square, where you can find the statue of Tsar Alexander II, the Helsinki Cathedral and the almost identical buildings of the University of Helsinki and the Government Palace.
We also managed to to get all the way up to the northern parts of the country, mainly to Rovaniemi. Although we haven't seen much of the city itself (or any of it apart from the railway station and what we could see from the bus), our main goal for the day that we spent there was to visit Santa's Village and see the raindeers. And we managed to accomplish both goals. It was February when we got there, so already past the Christmas season freakout. The place was empty and quiet. Apart from us, there were maybe three or four other tourists visiting the area. But everything was up and running. We did visit Santa in his office and took a picture with him (without having to wait in lines). We did stand on the line marking the Arctic Circle. And we sent postcards with a mark "sent from Arctic Circle" (or something like that) on them.
We also visited another tiny and cutsie town situated quite close to Lappeenranta, meaning Kouvola. A town with a church route, on which you can find three churches of three different religions placed one close to another and connected with a trail. It's the town where we ate the most delicious tortillas with meat, pineapple and blue cheese. I've tried to recreate it many times, but it's never that perfect.
And we did meet a lot of people from all around the world. We did learn a lot about other cultures. We learned a lot about Finnish traditions. And we learned a lot about ourselves. Which, I guess, is a great point of travelling.
Get ready for a looooot of pictures ;)
Koleżanka uświadomiła mnie niedawno, że minęło już osiem lat (osiem! już osiem lat!) od dotychczas naszej największej przygody. Przygody, która trwała ponad cztery miesiące, a po krótkiej przerwie, była kontynuowana w innej części Europy przez kolejnych kilka miesięcy.
Na początku 2007 roku spakowaliśmy, co mieliśmy do spakowania, pożegnaliśmy się z naszymi najbliższymi i wyruszyliśmy doświadczyć najlepszej zimy w naszym życiu.
Gdy wylądowaliśmy w Helsinkach, ku naszemu wielkiemu zaskoczeniu, nie powitał nas śnieg. Ale zima tamtego roku była ciepła (przynajmniej do tamtego momentu). Dotarliśmy na dworzec główny w Helsinkach, zostaliśmy rozdzieleni (ja, oczywiście, byłam tą osobą zostawioną z bagażem, samą, patrzącą na uciekające minuty, które dzieliły nas od odjazdu pociągu... 5 minut do odjazdu, trzy minuty...), znów połączeni tylko po to, by w ostatniej chwili wskoczyć do pociągu i wyruszyć w drogę do Południowej Karelii, do miejscowości zwanej Lappeenranta.
Lappeenranta powitała nas ulewnym deszczem. Dopiero następnego dnia zrobiło się chłodniej i woda na ulicach zamarzła (najbardziej doświadczyliśmy pozamarzanych chodników wracając ze spotkania z innymi studentami), a jeszcze kolejnego dnia w końcu zaczął padać śnieg. Tak właśnie powitał nas nasz zimowy raj. Łagodnie. Ale już wkrótce uderzył ze zdwojoną siłą, a raczej z mrozem -40 stopni. Było cudownie.
Lappeenranta położona jest mniej więcej w pół drogi między Helsinkami i Sankt Petersburgiem. To pozwoliło nam na obejrzenie obu tych miejsc. Najpierw, na początku kwietnia, wybraliśmy się z wizytą do Rosji. Żadne z nas nie zna rosyjskiego. Moja znajomość języka ogranicza się do umiejętności czytania rosyjskiego alfabetu. W jakimś stopniu rosyjski i polski (języki) są do siebie podobne, ale jednak tak różne w wielu aspektach. Więc nie było łatwo. Ale Petersburg sam w sobie - piękny! I pałac w Carskim Siole (Puszkinie) - niesamowity. Szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że po drugiej wojnie światowej został odbudowany od zera. Stacje metra znajdujące się tak głęboko pod ziemią, że jesteś w stanie praktycznie wypić kubek kawy (gorącej) jadąc w dół (lub w górę). I wiele z nich jest pięknie ozdobionych.
Do Helsinek dotarliśmy w maju, w drodze powrotnej do Polski. Było ciepło i słonecznie, idealna pogoda na spędzanie czasu na dworze. Łaziliśmy po uliczkach, dotarliśmy do portu, gdzie można było kupić ryby prosto z kutra. I, oczywiście, dotarliśmy na Plac Senacki, gdzie znajduje się pomnik cara Aleksandra II, Katedra i prawie identyczne budynki uniwersytetu i pałacu rządowego.
Udało nam się również wybrać na daleką północ, głównie do Rovaniemi. Choć nie udało nam się zobaczyć zbyt dużo w samym mieście (lub raczej w ogóle, oprócz stacji kolejowej i tego, co widzieliśmy z autobusu), naszym głównym celem dnia była wizyta w wiosce św. Mikołaja i spotkanie z reniferami. I oba te cele udało nam się zrealizować. Wybraliśmy się tam w lutym, więc już po całym bożonarodzeniowym szaleństwie. Miejsce było ciche i puste. Poza nami było tam może jeszcze trzech, czterech turystów. Ale wszystko było pootwierane. Odwiedziliśmy Mikołaja w jego biurze, zrobiliśmy sobie z nim zdjęcie (bez konieczności czekania w kolejce). Stanęliśmy na linii oznaczającej koło podbiegunowe. I wysłaliśmy pocztówki ze specjalną pieczątką "wysłane z koła podbiegunowego" (czy coś w ten deseń).
Odwiedziliśmy również inne małe, urokliwe miasteczko znajdujące się w okolicy Lappeenranty, czyli Kouvola. Miasto ze szlakiem kościołów, na którym znajdują się trzy kościoły trzech różnych wyznań. Jest to również miasto, w którym jedliśmy najpyszniejsze tortille z mięsem, ananasem i niebieskim serem pleśniowym. Wiele razy chciałam je sama zrobić, ale nigdy nie smakowały tak świetnie.
I poznaliśmy również wiele osób z całego świata. Dowiedzieliśmy się wiele o innych kulturach. Dowiedzieliśmy się wiele o fińskich tradycjach. I dowiedzieliśmy się wiele o nas samych. Co, w moim odczuciu, jest wspaniałe w podróżowaniu.
Przygotujcie się na mnóóóóóstwo zdjęć ;)
The Arctic Circle / Koło podbiegunowe
Lappeenranta
Saint Petersburg / Sankt Petersburg
Finnish Tradition of Wappu / Fińska tradycja Wappu
Japanese evening / Wieczorek japoński
Kouvola
Lake Saimaa at about 2 am / Jezioro Saimaa około godziny 2 w nocy
On our way to Helsinki. 6:30 am. Look how bright it already was. / W drodze do Helsinek. Godzina 6:30 rano. Zobaczcie jak było już jasno
Helsinki
WOW! The snowy pictures are making me cold just to look at them! I've never ventured that far north, but would love to do so some day!
ReplyDeleteDefinitely do if you ever get a chance. Just take a looot of really warm clothes with you. Or on you, if you plan to go in winter ;) I would still love to go to Lofoten in Norway :)
DeleteI got cold just looking at these pictures... but St. Petersburg looks lovely! It's definitely on my bucket list!!
ReplyDeleteSt. Petersburg is amazing, full of contrast, with so many things to see. I definitely recommend it. And I miss the Finnish winter ;)
DeleteWow, what an experience to live in Finland for a while - during winter! I have a friend who spent a month or two in Finland doing research and he speaks so highly of his experience there - I've been interested in Finland ever since. And those photos of St. Petersburg are beautiful!
ReplyDeleteIt was truly amazing. Getting to know another culture that way, realising that people can live so differently, so peacefully and so... slowly! And all the winter sports to try out! Spring in Finland was pretty, too :) And St. Petersburg is a whole other story, a dream come true :)
DeleteGosh, I would do anything to study a semester abroad now! Seems like you had a great time :) And I so agree that we learn a lot about ourselves while traveling.
ReplyDeleteI totally get what you mean. That was a once in a lifetime opportunity for us, so we took it. Gladly, we could study in one University, together (in Poland we studied in two different cities). Finland is amazing, people there are very friendly and helpful. I would recommend such an experience to all! Be it Finland or any other place on Earth :)
DeleteSuch a great selection of pictures-- and yay, Santa's village!
ReplyDeleteMy semester abroad was in 2007 as well and I too am wondering HOW was that almost eight years ago? It was really the best few months of my life and it's tough to see it so far in the past, I guess. Looks like you really made the most of your time :)
Oh, what a coincidence :) Where did you study during your semester abroad? The fact that it was sooo long ago only means how old... ekhem... mature we are ;) And, yes, we did try to make the best of that time. And I think we did it quite well :)
Delete