Thursday, 3 September 2015

a good walk spoiled ;)

Sunday was our last full day in Norway. And no, we didn't go golfing, which is my first association with this post's title. But we did go for a walk. A loooong one. And away from the town centre this time.

Instead of walking down the hill, we decided to stay on top and take the route that we never did before. We ended up making a (sort of a) circle. We managed to get to a few more viewpoints and look at the fjords around us. That's what I imagined Norway to be. A lot of nature, not that many buildings, beautiful views, water, islands, fjords, forests... Just to mention a few ;) And I didn't get disappointed. If only it could be a bit cheaper, I'd get back there in a second. And for longer than just for a weekend. But that will have to wait...

*

Niedziela była naszym ostatnim, tak naprawdę, dniem spędzanym w Norwegii. I nie, nie graliśmy w golfa, co jest moim pierwszym skojarzeniem z tytułem dzisiejszego wpisu. A poszliśmy na spacer. Długi. I tym razem z dala od centrum miasta.

Zamiast zejść w dół wzgórza, postanowiliśmy zostać na szczycie i przejść się ścieżką, którą do tej pory omijaliśmy. Skończyło się na tym, że zatoczyliśmy (coś na kształt) koło/a. Zahaczyliśmy o kilka kolejnych punktów widokowych, podziwialiśmy otaczające nas fiordy. Tak właśnie wyobrażałam sobie Norwegię. Dużo przyrody, a mniej budynków, piękne widoki, woda, wyspy, fiordy, lasy... Tak żeby wspomnieć jedynie o kilku skojarzeniach ;) I nie zawiodłam się. Gdyby tylko Norwegia mogła być choć trochę tańsza, wróciłabym tam w jednej chwili. I to na dłużej niż jeden weekend. Ale to musi jeszcze poczekać... 




No comments:

Post a Comment