One of the
reasons for choosing Turkey as our holiday destination this year was the possibility to see... something.
Evrenseki is a small... well, hard to give it a name really. It's neither a town nor a village (at least as we know it). That's a tourist restort about 8 km away from Side. It was possible to catch a dolmush on the main street (no schedule, though, but they come quite often), pay 1,5 euro per person and get to Side. And that's exactly what we did one afternoon.
We wanted to go to Side on Friday. Our second Friday in Turkey. But on Thursday morning it started raining. It was no heavy rain, not at all. Very light, very delicate, very warm. And only for a short time. Twice. One time exactly when we got dressed and wanted to go to the beach. We looked at the sky, saw all the clouds and decided that after lunch we're catching a dolmush and we're going to Side (after all, that was just one day early ;) go with the flow ;)).
We couldn't have done better! The weather was awesome! From time to time, at the beginning, the sun was hiding behind the clouds, but only for a short time. And soon after, the sky turned all blue,
absolutely cloud-free. But it wasn't all that hot, either. Ok, it was hot, but not unbearably hot ;)
Side is a very... well, hard to call it... a very specific town. All dolmushes stop at a big (relatively) car park, from which they can't go any further into the town. From there you either have to take a special tour/cab (not certain, though, as we weren't too interested in it) or walk. We definitely recommend the second option, as that gives you that opportunity to see something that we were longing for. And that walk isn't long, anyway.
You pass by ruins. They are described, so you can learn what you're looking at. Well, most of the time. And the works are still in progress, so we got to see more than my parents a few years back. But, at the same time, we could get into fewer places than they could, we could approach fewer things. Anyhow, most of the stuff you can touch, even climb on or get into. It's all open for tourists. You have to pay to get to the amphitheatre for sure and Apollo's temple, if I can remember correctly (the latter is located in a bit different place, though).
So, for free, or at a relatively low cost of a dolmush, you get to see and (literally) touch the ancient world of Side. A must-see when spending time in Turkish riviera.
Jednym z powodów, dla których wybraliśmy Turcję jako nasz tegoroczny cel wakacyjny, była możliwość zobaczenia... czegoś.
Evrenseki to małe... coż, ciężko nadać temu jakąś nazwę. Ani to miasteczko, ani to wioska (przynajmniej w zakresie, w jakim zdążyliśmy je poznać). Jest to kurort oddalony o jakieś 8 km od Side. Na głównej ulicy można było złapać dolmusz (rozkłady jazdy nie obowiązują), zapłacić 1,5 euro za osobę i dostać się do Side. I to właśnie zrobiliśmy pewnego popołudnia.
Chcieliśmy wybrać się do Side w piątek. Drugi piątek naszego pobytu w Turcji. Ale w czwartek rano zaczęło padać. To nie była żadna ulewa ani nic takiego. Delikatny, malutki kapuśniaczek. I tylko przez krótką chwilę. Dwa razy. W tym raz akurat w momencie, gdy przebraliśmy się, aby pójść na plażę. Spojrzeliśmy w niebo, popatrzeliśmy na chmury i zdecydowaliśmy, że po lunchu jedziemy łapiemy dolmusz i jedziemy do Side (w gruncie rzeczy, przyspieszyliśmy wyjazd tylko o jeden dzień ;) trza elastycznym być ;)).
Nie mogliśmy postąpić lepiej! Pogoda była cudowna! Na początku, od czasu do czasu, słońce chowało się za chmurami, ale tylko na chwilkę. I już wkrótce niebo znów było całe niebieskie i wolne od chmur. Ale nie było również aż tak gorąco. No dobra, było gorąco, ale nie nieznośnie gorąco ;)
Side jest bardzo... cóż, znów mam problem, aby coś nazwać... bardzo specyficznym miastem. Wszystkie dolmusze zatrzymują się na dużym (relatywnie) parkingu, skąd nie mogą jechać dalej w miasto. Stamtąd można albo wyruszyć specjalną zorganizowaną wycieczką albo taksówką (albo czymś w ten deseń. Nie jestem pewna, nie interesowało nas to) albo spacerem. Zdecydowanie polecamy skorzystać z tej drugiej opcji, bo umożliwia ona skorzystanie z szansy zobaczenia czegoś, o którą nam chodziło. No i spacer i tak nie jest długi.
Idąc przechodzi się obok ruin. Są opisane, więc można się dowiedzieć, na co się patrzy. Przynajmniej w większości. Prace wciąż są w toku, więc mogliśmy zobaczyć więcej niż moi rodzice kilka lat temu. Ale, jednocześnie, mogliśmy wejść w mniej miejsc niż oni, podejść do mniejszej ilości eksponatów. W każdym razie, większości rzeczy można dotknąć, nawet wspiąć się na nie lub wejść do nich. Wszystko jest dostępne dla turystów. Trzeba zapłacić jedynie za wejście do amfiteatru i świątyni Apolla, jeśli dobrze pamiętam (to drugie jest zlokalizowane w troszkę innym miejscu).
Tak więc, za darmo, lub za niewielki koszt przejazdu dolmuszem, można (dosłownie) dotknąć starożytnego świata Side. Zdecydowanie obowiązkowy punkt programu, gdy spędza się czas na tureckiej riwierze.
No comments:
Post a Comment