And the year's almost over. Already over in some parts of the world. Not in Europe, though. Yet.
The day started lazy, but at 6.30. Early. And late. Both at the same time. Depends on what we compare it to. Sometimes the day starts way earlier, and sometimes a bit later. So it wasn't really that bad.
It was sunny. And cold. With frost covering pavements, cars, roofs, grass. A very beautiful day. Artur is still a bit sick, but we all got dressed and went for a walk. The plan was easy: we split into two mixed groups. A boy and a girl in each group (Arturek's idea), which meant that I was in his team and Krzysiek was left with Paulinka.
We left home together and for the first part of the walk we went together. Then, when we reached the forest, we split up. Arturek went with me into the forest. And Krzysiek continued along the street, on the pavement. It was simply better, easier to walk there with the pram. We were to meet at a basketball/football pitch near my primary school, right at the beginning of another way leading into the forest. And that's what we did. Our team won. We reached the pitch first ;)
Arturek started playing with frozen puddles. Breaking the ice and all. And Krzysiek didn't want to stand still as Paulinka was getting bored then. She really likes the pram to be moving. So he decided we're going into the forest. When we were already in the forest, walking north, we decided that we might as well go to the mall and buy the necessary things. So we climbed that hill that separated us from the mall. The hill in the forest. Not an even path. Not an easy path either. But we managed to get there, buy what we needed and get back home safe and sound. Choosing a different route this time ;)
We were exhausted and relaxed at the same time. We had dinner ready for a quick warm up and then we could continue enjoying ourselves. A great day.
But there's also another thing that made this day a great one. I booked all the flights for our next year's trip! And I'm already so happy and so excited! Can't wait! But I'll share the details some other time. Now I'm just happy I managed to do it ;)
No i rok się prawie skończył. A nawet w niektórych miejscach na świecie już się skończył. Ale nie w Europie. Jeszcze.
Dzień się zaczął bardzo powoli, leniwie, ale o 6:30. Wcześnie. I późno. Zależy do czego to porównamy. Czasem dzień się zaczyna dużo wcześniej, czasem trochę później. Więc w gruncie rzeczy nie było tak źle.
Było słonecznie. I zimno. Szron pokrywał chodniki, samochody, dachy, trawę. Bardzo
ładny dzień. Artur jest wciąż trochę chory, ale wszyscy się ubraliśmy i
udaliśmy na spacer. Plan był prosty: dzielimy się na dwie grupy
mieszane. Dziewczyna i chłopak w każdej grupie (pomysł Arturka), co
oznaczało, że ja jestem w jego drużynie, a Krzysiowi dostała się
Paulinka.
Wyszliśmy z domu razem i przez pierwszą część spaceru szliśmy
razem. Później, kiedy dotarliśmy do lasu, nastąpił podział. My z
Arturkiem poszliśmy do lasu. A Krzysiu dalej szedł wzdłuż ulicy, po
chodniku. Było tak po prostu lepiej, łatwiej z wózkiem. Mieliśmy się
spotkać na boisku do kosza/nogi koło mojej podstawówki, zaraz na
początku kolejnej drogi prowadzącej wgłąb lasu. I tak właśnie
zrobiliśmy. Nasza drużyna wygrała. Pierwsi dotarliśmy na boisko ;)
Arturek zaczął się bawić zamarzniętymi kałużami. Krusząc
lód i takie tam. A Krzysiek nie chciał stać w miejscu, bo wówczas
Paulinka zaczynała się nudzić. Cóż, panienka najbardziej lubi, gdy wózek
się porusza. Więc małż mój postanowił, że wchodzimy do lasu. A gdy już
byliśmy w lesie, zmierzając na północ, stwierdziliśmy, że równie dobrze
moglibyśmy udać się do sklepu po niezbędne zakupy. Więc wspięliśmy się
na to wzgórze oddzielające nas od c.h. Wzgórze w lesie. Ciężko było
nazwać ścieżkę równą. Albo łatwą. Ale udało się dotrzeć do celu, kupić
co było potrzebne i cało i zdrowo wrócić do domu. Inną ścieżką tym razem
;)
Byliśmy wyczerpani, ale jednocześnie zrelaksowani. Obiad
czekał na szybkie podgrzanie, a później dalej mogliśmy się relaksować w
swoim towarzystwie. Wspaniały dzień.
Ale jest też inna
rzecz, która czyni ten dzień tak wspaniałym. Zarezerwowałam wszystkie
loty na nasz przyszłoroczny wyjazd! I już się bardzo cieszę i jestem
bardzo podekscytowana! Nie mogę się doczekać! Ale szczegółami podzielę
się kiedy indziej. Na razie jestem szczęśliwa, że udało mi się to zrobić
;)
No comments:
Post a Comment