Thursday, 12 December 2013

Half a year!

Six months! Can you believe it? It's already been six months since the moment when we could welcome our little baby girl to this world. Oh, wow...

She is not that little any more ;) She laughs more and more. But is still not that eager to smile at everybody. Well, she has to know you or you have to try real bad to deserve that pretty little smile ;)

She's been to the kindergarden. And not to the ground floor, where the locker room is and where we pick up Artur. No, there she's been many times. She's been upstairs, in the classroom! Arturek's group had open classes, to which parents were welcome to come and participate. So I took her and we went. She was a real hit ;) Kids loved her as a living doll. And she was smiling at all of them, letting them pull her arms and legs and all.

She's still not eating fruit. Well, if I want to give her some, she'll try, she'll frown, she'll eat some. When she gets dinner, on the other hand, I'm never fast enough with the spoon. She's always faster in opening her mouth than me with preparing another spoon full of food. I have to say that I like that, though ;)

She's seen snow! And lots of it. She was really fascinated with it.

She's started liking books. Liking, licking, biting ;) But she's listening to me reading out loud as well. And listening intently.

She's learned to "bam the tower". I'm a good teacher ;) And humble, of course.

Sześć miesięcy! Możecie w to uwierzyć? Minęło już sześć miesięcy od dnia, gdy przywitaliśmy naszą małą dziewczynkę na tym świecie. Och, wow...

Już nie jest taka mała ;) Śmieje się coraz więcej i więcej. Ale wciąż niechętnie podchodzi do uśmiechania się do wszystkich. Cóż, musi znać osobę, do której się uśmiecha lub ta osoba musi się nieźle postarać, aby zasłużyć na ten cudny mały uśmiech ;)

Byłą w przedszkolu. I nie na parterze, gdzie jest szatnia i skąd odbieramy Arturka. Nie, tam była wiele razy. Tym razem była u góry, w sali! Grupa Arturka miała zajęcia otwarte, na które zostali zaproszeni rodzice, aby w nich uczestniczyć. Więc wzięłam Paulinkę i poszłyśmy. Mała była prawdziwą atrakcją ;) Dzieciakom bardzo przypadła do gustu taka mała żywa lalka. I mała się do nich wszystkich uśmiechała, pozwalała im ciągnąć się za nogi, ręce i w ogóle.

Wciąż nie chce jeść owoców. Tzn. jeśli chcę jej trochę dać, spróbuje, skrzywi się, trochę zje. Kiedy natomiast dostaje obiad, to nie nadążam z machaniem łyżeczką między jej jednym a drugim otwarciem buzi. Ale muszę przyznać, że jest to fajne ;)

Widziała śnieg! I to w dużej ilości. Naprawdę ją oczrował.

Polubiła książki. Polubiła, polizała, pogryzła ;) Ale gdy jej czytam na głos, to słucha. Słucha uważnie.

Nauczyła się robić "wieża bam". Jestem dobrym nauczycielem ;) I skromnym, oczywiście ;)

No comments:

Post a Comment