I started checking the website twice or even three times a day six or seven weeks before our trip. And there were no tickets available for any of the six days that we spent in Paris! I was shocked. I mean I did expect that not all times might be available, but definitely not something like that. But I also read that there are way shorter queues in the morning, when the tower is being opened for visitors and we figured out that we'd go then. Be there early, buy the tickets and wait to be admitted to the lifts. And then just enjoy the view.
Much to my surprise, less than a week before our trip, I managed to buy the tickets! And for the time that we wanted (9.30 that was. There was one or two more times available as well). Such great news! We knew it was gonna be hard - Thursday in Disneyland (I will describe Disneyland some time later. Still have to idea how to do it ;)) and Friday morning up on the Eiffel Tower, but it's not like we're doing it every day.
We woke up on Friday morning and... it was raining! My worst nightmares came true. I was dreading bad weather on the Eiffel Tower day, that we won't be able to see anything from the tower. I even didn't want to go there anymore. But we had the tickets, so there was nothing else to do but just hurry up.
We got there last minute. Luckily, there were just ten or so people before us in the "we're so happy we have the tickets" queue. Soon after we got there, the doors to the security check were opened. Yes, security check. And it was thorough! Like at the airports (almost, cause we could have water bottles with us ;)).
After a few minutes we were already on our way up. It wasn't raining anymore, but the low hanging clouds or the fog (whatever that was) spoiled the view a bit for us. Or maybe made it special? Yeah, it depends on how I want to look at that. And, come to think of it, I want to look at that as at something special. We spent quite some time up on the tower. And towards the end of the time up there, we even managed to see the blurry shapes of Sacre Coeur and La Defense. Not bad, right? ;)
Having seen all that we could see on that rainy day, we decided to get back down to earth (literally), go to the Parc du Champ de Mars, just to "touch it" (the original plan was to have a picnic there on the Eiffel Tower day) and then head straight to the Seine River bank. It was time to cruise the river.
First of all, it wasn't raining on the boat (it had a roof we could hide under) and second of all, it was warm there (it had glass walls, too). Plus we were all hungry and we could eat some sandwiches there.
We decided to take the Batobus. We had Navigo cards which let us save a few euros on Batobus tickets. Always a nice surprise. Instead of paying 16 euros for a normal ticket, we paid 10 euros. Artur had a reduced price ticket for 7 euros and Paulinka was travelling for free (her buggy as well). Batobus stops next to all tourist attractions along the Seine River, such as Louvre, the Eiffel Tower or Notre Dame Cathedral. And you can hop on and off as many times as you want with one single ticket. Pretty convenient. And I can definitely recommend it!
Przed naszym wyjazdem, kiedy przeczesywałam Internet w poszukiwaniu informacji na temat Paryża, wszędzie czytałam o długaśnych kolejkach ludzi czekających na możliwość wjechania windą (bądź wejścia po schodach), aby dotrzeć do punktów widokowych na Wieży Eiffela. Czytałam również, że dobrze jest kupić bilety ze strony Wieży Eiffela na jakiś miesiąc przed planowanym pobytem w Paryżu. I już wtedy wiedziałam, że na pewno chcę to zrobić. Kto lubi kolejki? Ja na pewno nie! A z dziećmi? To już w ogóle!
Zaczęłam sprawdzać stronę z biletami dwa, a czasem nawet trzy razy dziennie jakieś sześć czy siedem tygodni przed wyjazdem. I nie było już wolnych miejsc na żaden z sześciu dni, które mieliśmy spędzić w Paryżu! Byłam w szoku. To znaczy, spodziewałam się, że nie wszystkie godziny będą dostępne, ale zdecydowanie nie spodziewałam się czegoś takiego. Wyczytałam również, że z rana, tuż po otwarciu, kolejki są mniejsze, więc stwierdziliśmy, że po prostu wtedy pojedziemy. Będziemy tam wcześnie, kupimy bilety i poczekamy spokojnie na windę. A potem już tylko przyjemność z podziwiania widoków.
Ku mojemu zaskoczeniu, niespełna tydzień przed naszym wylotem, udało mi się kupić bilety! I to na godzinę, na którą chcieliśmy (czyli na 9:30. Ale oprócz tego były jeszcze dostępne jedna lub dwie inne godziny). Wspaniała wiadomość! Wiedzieliśmy, że będzie ciężko - czwartek w Disneylandzie (Disneyland opiszę później. Nadal nie wiem, jak go ugryźć ;)), a piątkowy poranek na Wieży Eiffela, ale w końcu nie codziennie tak robimy.
Gdy obudziliśmy się w piątkowy poranek... padało! Spełniły się moje najczarniejsze sny. Obawiałam się brzydkiej pogody w dzień z Wieżą Eiffela, że nic nie będziemy mogli zobaczyć z wieży. Już mi się nawet jechać nie chciało. Ale mieliśmy bilety, więc nie było innego wyjścia, jak się pospieszyć.
Dotarliśmy w ostatniej chwili. Na szczęście w naszej "jesteśmy szczęśliwi, bo już mamy bilety" kolejce stało przed nami jakieś dziesięć osób. Wkrótce po naszym dotarciu na miejsce, drzwi do kontroli bezpieczeństwa zostały otwarte. Tak, kontroli bezpieczeństwa. I to bardzo dokładnej! Zupełnie ajak na lotniskach (no, prawie, bo butelki z wodą mogliśmy zabrać ze sobą ;)).
Po kilku minutach byliśmy już w drodze na górę. Już nie padało, ale nisko wiszące chmury czy też mgła (cokolwiek by to nie było) trochę psuły widok. A może czyniły go wyjątkowym? Tak, zdecydowanie zależy to od tego, jak na o spojrzeć. I, jakby na to nie patrzeć, wolę, aby było to doświadczeniem wyjątkowym. Na górze spędziliśmy trochę czasu i pod koniec byliśmy nawet w stanie dostrzec rozmazane i mało wyraźne, ale jednak zarysy Sacre Coeur i La Defense. Całkiem nieźle, co? ;)
Zobaczywszy z góry wszystko, co w taki deszczowy dzień dało się zobaczyć, zdecydowaliśmy się zejść na ziemię (dosłownie), pójść na Pola Marsowe, aby ich "dotknąć" (pierwotnie mieliśmy tam zrobić sobie piknik w dzień z Wieżą Eiffela), a następnie udać się na brzeg Sekwany. Najwyższa pora na rejs po rzece.
Po pierwsze, na statku nie padało (schowaliśmy się pod dachem), a po drugie, było ciepło (statek miał szklane ściany). Poza tym, byliśmy głodni, a na statku mogliśmy zjeść kanapki.
Zdecydowaliśmy się na skorzystanie z usług Batobusa. Mieliśmy karty Navigo, co pozwoliło nam oszczędzić kilka euro na biletach. Zawsze to miła niespodzianka. Zamiast płacić 16 euro za bilet normalny, zapłaciliśmy tylko 10 euro. Bilet ulgowy Arturka kosztował 7 euro, a Paulinka podróżowała za darmo (jej wózek również). Batobus zatrzymuje się przy wszystkich atrakcjach turystycznych wzdłuż Sekwany, czyli przy Luwrze, Wieży Eiffela czy Katedrze Notre Dame. I można wsiadać i wysiadać ile razy się chce wciąż na tym samym bilecie. Całkiem to wygodne. I zdecydowanie polecam!
Our special "Eiffel Tower view" / Nasz wyjątkowy widok z Wieży Eiffela
With the blurry shapes of Sacre Coeur / Ledwo widoczne Sacre Coeur w tle
And with the blurry shapes of La Defense / I ledwo widoczne La Defense
A giant spider aka the Eiffel Tower as seen from the ground / Gigantyczny pająk zwany również Wieżą Eiffela widoczną z ziemi
Batobus
No comments:
Post a Comment