Wednesday 27 May 2015

The Red Sea

Having seen the coral reef, the mosque and the church and the Old Market, we were ready to explore the immediate viccinity a bit more. Ok, that's a bit farfetched. But since it was becoming a bit warmer or less windy (at least in the hotel area), we decided to hit the beach. Or, rather, the sea. Since the beach was nothing compared to beautiful Polish beaches (yes, we do have beautiful beaches, though you might not want to believe that), so we didn't want to spend too much time there. But the water in the sea was great. Warm, clearly see-through and quite shallow for hundreds of metres! Seriosuly, I'm not joking here.

The water was warm, but the cold wind made us stay in the water only for a little while. You can see in the pictures, how cold some of us were. We had to tie our towels to the pier and stick our flip flops in between planks so that they didn't get blown away. Yes, the wind was that strong. As it was still low season (or, at least, that's my assumption), there weren't that many people either in the water or on the beach. The pier itself was quite empty, too.

We went all the way to the end of the pier, where there were stairs that we could take to get into the water (just a few steps). But there was no reef there, yet. The pier was, though, something new, as before the trip we were informed that the hotel doesn't have a pier of its own. Yet we did walk on it, so it miraculously showed up ;) Not that I'm complaining about it ;) We walked all the way to the end of the part that was already opened, but we could see that another part was already under construction and, if all goes well, they'll probably open it before high season. And that part, actually, might reach the coral reef.

*

Widzieliśmy już rafę koralową, widzieliśmy meczet i kościół koptyjski oraz widzieliśmy Old Market. Czas na zwiedzanie bliższej okolicy. No dobra, trochę poszłam za daleko. Ale jako że robiło się trochę cieplej i mniej wietrznie (przynajmniej na terenie hotelu), postanowiliśmy się wybrać na plażę. A raczej do morza. Egipskie plaże mają się bowiem nijak do pięknych polskich plaż (tak, w Polsce mamy naprawdę piękne plaże, choć może i ciężko w to uwierzyć), więc nie chcieliśmy na niej zbyt długo przebywać. Ale woda w morzu to już zupełnie inna bajka. Ciepła, czysta, z idealnie widocznym dnem i całkiem płytka przez setki metrów w głąb! Serio, nie żartuję.

Woda była ciepła, ale zimny wiatr nie pozwolił nam na zbyt długie zabawy w wodzie. Widać na zdjęciu, jak niektórzy z nas byli zziębnięci. Musieliśmy przywiązać ręczniki i wcisnąć klapki między deski, żeby nam ich wiatr nie porwał. Tak, wiatr był tak silny. Jako że byliśmy w Egipcie wciąż przed sezonem (a przynajmniej mi się wydaje, że taki był powód), ani w wodzie ani na plaży nie było zbyt dużo ludzi. Pomost, jako taki, również nie był przepełniony.

Poszliśmy do końca pomostu, gdzie po schodach zeszliśmy do wody (kilka stopni). Nie było tam jednak rafy. Pomost jest wciąż w fazie budowy, jest czymś nowym, bo przed wyjazdem dowiedzieliśmy się, że hotel w ogóle własnego nie posiada. A jednak po nim chodziliśmy, więc w magiczny sposób się pojawił ;) Nie, żebym narzekała lub miała coś przeciw ;) Przeszliśmy do końca tej części, która już została udostępniona. Ale kolejna część już była w budowie i, jeśli wszystko pójdzie dobrze, prawdopodobnie w sezonie zostanie udostępniona do użytku. I tamta część może już sięgać do rafy.



1 comment:

  1. I love crystal clear water! Looks like you had a fun time in spite of the cold wind!

    ReplyDelete