Tuesday, 30 December 2014

2014 in a nutshell


We have seen more in 2014 than I ever expected to see. Some of our trips were planned way in advance, others were more spontaneous. We managed to step our feet in six different European countries (including Poland). Considering the fact that we have a baby in the house, I'd say that was a lot.

Each of our trips was different. Each was memorable. Each had its great moments. I'm about to share with you my favourite travel memories of 2014:

W roku 2014 udało nam się zobaczyć więcej miejsc niż mogłam przypuszczać, że się uda. Niektóre z naszych wycieczek były zaplanowane z dużym wyprzedzeniem, inne były bardziej spontaniczne. Udało nam się postawić stopy w sześciu europejskich krajach (wliczając Polskę). Biorąc pod uwagę to, że mamy w domu małe dziecko, uważam, że to całkiem sporo. 

Każda z naszych wycieczek była inna. Każda godna zapamiętania. Każda miała swoje bardzo dobre momenty. Chciałabym się z Wami podzielić moimi ulubionymi wspomnieniami z podróży 2014:

1. Standing on the stairs (and Dome) of Sacre Coeur and looking down at warm and sunny Paris.
Patrzenie na ciepły i słoneczny Paryż ze schodów (i kopuły) Sacre Coeur
2. Making my childhood dreams come true by meeting Mickey Mouse in Disneyland Paris.
Spełnienie dziecięcych marzeń i spotkanie z Myszką Miki w Disneyland Paris.
 3. Relaxing in the pools of Lalandia before spending a whole day in Legoland.
Relaks w basenach Lalandii przed całodziennym pobytem w Legolandzie.
 4. Seeing the excitement on Arturek's face when he finally got to see Big Ben.
Radość malująca się na twarzy Arturka, gdy po raz pierwszy zobaczył Big Bena.
 5. Climbing up a lighthouse to look down at the place where I spent the first years of my life.
Wspinaczka na latarnię morską, by spojrzeć z góry na miejsce, w którym spędziłam pierwsze lata swojego życia.
 6. Seeing Copernicus in his hometown and learning to make gingerbread cookies
Zobaczenie Kopernika w jego mieście i uczenie się robienia pierniczków.  
 7. Finally being able to see all five of the Cinque Terre and hiking between them.
W końcu zobaczenie wszystkich pięciu Cinque Terre i wędrówki między nimi.  
8. Feeling as if on top of the world when looking down at Alesund, enjoying colourful sunrises and sunsets overs fjords.
Czuć się, jakby się zdobyło szczyt świata, gdy spogląda się w dół na Alesund, a także podziwia kolorowe wschody i zachody słońca nad fiordami.
***

How was your 2014? What were your favourite travel memories?


Monday, 29 December 2014

On the fourth day of Christmas... we got snow ;)

Winter season has officially started. Yesterday, somewhere between 2 and 4 am, a white blanket of snow covered Gdynia.

When Artur woke up in the morning, he couldn't believe that winter is finally here. Just a day before, on Saturday, when we were coming back home from my in-laws, we were talking about skiing, sleigh rides and snow fights that he has been waiting for for so long. And he was complaining that it can't be winter yet cause there's no snow. So you can probably imagine his excitement yesterday morning when he discovered that the world is hiding under a white cover.

Paulinka, on the other hand, doesn't remember snow. She's seen some last winter, but she was still so tiny, that for her it was something totally new. She got to the window, looked outside and said "wow!". We got dressed and went outside. At first, she didn't know if she could step on it. But as everybody else was, she decided to give it a try. Then she wanted to touch it. Yet, at the same time, she seemed like she didn't know if she should do it. She doesn't want to wear gloves (not a chance to convince her to wear them), so after some encouragement on my part, she finally stuck her finger into a pile of snow. She looked at me all confused, showed me the finger (that's the way for her to communicate that she wants me to clean her finger of the stuff that's sticking to it) and graciously allowed me to put her gloves on (for a minute. Then she took them off).

After her nap, when Arturek was back home (he wasn't home when we went out with Paulinka), we all decided to go to the nearby forest for a traditional winter walk. With sleighs, obviously. Do I even have to start describing all the excitement, the laughter and the deliberate "bams"? (Paulinka says "bam" every time she falls down. Deliberately or not. She's usually not crying cause of falling down. She says "bam", gets up and continues running around).

A perfect first day of snow :)

Nadszedł sezon zimowy. Wczoraj, gdzieś pomiędzy 2 a 4 rano, Gdynia pokryła się białą pierzynką.

Kiedy Arturek się rano obudził, nie mógł uwierzyć, że w końcu mamy zimę. Nie dalej jak dzień wcześniej, w sobotę, gdy wracaliśmy od moich teściów, rozmawialiśmy o nartach, sankach i bitwach śnieżnych, na które tak długo czekał. I marudził, że jak możemy mieć zimę, skoro nie ma śniegu. Więc zapewne możecie sobie wyobrazić jego wielką radość wczoraj rano, gdy odkrył, że świat schował się pod białą kołderką.

Paulinka zaś nie pamiętała, czym jest śnieg. Widziała go zeszłej zimy, ale była wtedy jeszcze bardzo malutka i dla niej była to w tym roku nowość. Podeszła do okna, wyjrzała na zewnątrz i powiedziała "łał!". Ubraliśmy się i poszliśmy na dwór. Najpierw nie wiedziała, czy może na śniegu stanąć. Ale skoro inni to robili, to ona też spróbowała. Potem chciała go dotknąć. Chciała, ale jakby się bała. Mała nie chce nosić rękawiczek (nie masz szans, żeby ją przekonać), więc po chwili namawiania, wsadziła paluszek w śnieg. Spojrzała na mnie cała zmieszana, pokazała mi paluszek (w taki sposób komunikuje, żeby jej ściągnąć z paluszka to coś, co się do niego przykleiło) i łaskawie pozwoliła mi wsunąć na jej dłonie rękawiczki (na minutę. Potem je zdjęła). 

Po jej drzemce, kiedy Arturek był już w domu (gdy wychodziliśmy na dwór z Paulinką, Arturka nie było), postanowiliśmy iść do okolicznego lasu na tradycyjny zimowy spacer. Z sankami, oczywiście. Czy w ogóle muszę opisywać tę eksplozję radości, śmiechy i celowe "bam"? (Paulinka mówi "bam" za każdym razem, gdy się przewróci. Czy to celowo czy nie. Mówi "bam", wstaje i biega dalej). 

Idealny pierwszy dzień zimy :)

That was the sharpest of the pictures taken by Krzysiek / To najostrzejsze ze zdjęć zrobionych przez Krzyśka

Thursday, 25 December 2014

Merry Christmas to all!

Polish Christmas celebrations start on Christmas Eve. That's when we gather with our families. We pray, we wish each other Merry Christmas and we all sit at the table. Our tradition says that there should be twelve courses on the table and everybody should try all of them. All courses are vegetarian and fish are the main ingredient of most dishes. Later in the evening, or after the dinner, we serve various cakes and fruit. And it's that Christmas Eve, when Santa visits all those who'd been good. And we sing carols.

On midnight, whoever can and wants to, goes to church for a special mass celebrating the birth of Jesus Christ (so exactly what Christmas is all about). There are lots of carols during the mass (which I love a lot) and very many people come then, too. That's definitely a special night.

The first and second days of Christmas are still spent with our loved ones. Together. And then the food is no longer vegetarian ;) That's just the Christmas Eve tradition (not a must, but very much cultivated).

I would love to wish you all very Merry Christmas, spent in the loving atmosphere with your families and friends.

Obchodzenie Świąt Bożego Narodzenia w Polsce rozpoczyna się już w Wigilię. To wtedy spotykamy się z naszymi rodzinami. Modlimy się, składamy sobie życzenia i zasiadamy wspólnie przy wigilijnym stole. Tradycja mówi, że na stole powinno się pojawić dwanaście potraw i każdej z nich należy spróbować. Dania są wegetariańskie, a ich głównymi składnikami są ryby. Później wieczorem, lub po kolacji, na stół wjeżdżają ciasta i owoce. I to właśnie w Wigilię wszystkich grzecznych odwiedza Gwiazdor vel Święty Mikołaj. I śpiewamy kolędy.

O północy, ci, co chcą i mogą, zmierzają do kościoła, aby uczestniczyć w wyjątkowej mszy celebrującej narodzenie Jezusa Chrystusa, czyli to, o co naprawdę chodzi w tych świętach. Podczas mszy śpiewa się mnóstwo kolęd (które uwielbiam) i bardzo dużo ludzi w nich uczestniczy. To zdecydowanie wyjątkowa noc.

Pierwszy i drugi dzień świąt również spędzamy w gronie najbliższych. Razem. A jedzenie już nie jest wegetariańskie ;) To wybitnie tradycja wigilijna (nie przymus, a jednak podtrzymywana).

Chciałabym z tego miejsca życzyć Wam wszystkim rodzinnych Świąt spędzanych z rodzinami i przyjaciółmi.