In the meantime, I'll continue with what feels like a never-ending-story about our spring trip. Yes, it was that long ago and I still can't finish it all. Shame on me.
We finally got to London, as I've already mentioned. Late at night, but it's London. That was our only chance to see London by night, as our kids go to sleep quite early in the evening. So there's also a good side to that.
Our main goal in London (apart from shopping, duh) was going to Science Museum and Natural History Museum. With Arturek, especially, as he was the one who was most interested in it all.
Natural History Museum was a bit of a disappointment (What I love the most about this museum is the building itself ;)). Well, we knew perfectly well what we were going to see and we thought Artur would be more interested in that, judging on what he's interested in at home. He wasn't. Not that much. Luckily, he's not into dino world, so we didn't have to wait in that long line to the dino section. What a relief. We went to human body section and he did enjoy that. He loves the "Once upon a time... Life" series. He did like that, although at some point he got a bit bored. And Paulinka served as a great example for all of us when we were reading abount infants. Not all the things were true, basing on her example, but it was still fun to watch her.
We also saw the big mammals, and, of course, we entered the museum through the Earth section. But, basically, that was it. We decided to leave and enjoy ourselves in some other places.
We also went to Science Museum. And that place was so much better for us. Artur loves the interactive section on the ground floor, where he could play and learn at the same time. That was awesome. And we had time to watch the 3D Print exhibit, which was also great. Then we went through some exhibits that I can't even name. We definitely went to see medical section, genetics, something with natural disasters, like floods, oh, we also saw the planes and all... before we finally got to Launchpad. And that was it! All the beauty of the place in a single room. Well, two or three rooms, to be exact. All interactive with people explaining everything in an understandable way. What else can you want? A lab show might be the case. Krzysiek took Artur to one of such shows organised in the Launchpad. Artur was thrilled! So that was definitely a place worth a visit.
And it's free of charge ;)
Przed nami ostatni weekend darmowych przejazdów po A1 w tym roku. Zamierzamy więc z tego skorzystać i wybrać się jutro do Torunia. Nie omieszkam dać znać, jak było.
Tymczasem wracam do tego, co wydaje się być niekończącą się opowieścią, czyli do naszego wiosennego wyjazdu. Tak, to było już tak dawno temu, a ja wciąż nie mogę tego skończyć. Wstyd.
W końcu dotarliśmy do Londynu, o czym już wspomniałam. Późno w nocy, ale to jednak Londyn. Poza tym, była to dla nas jedyna okazja, by zobaczyć Londyn nocą, bo nasze dzieci dość wcześnie chodzą spać. Więc są i pozytywy tej sytuacji.
Głównym celem wizyty w Londynie (poza zakupami, oczywiście) były Muzeum Nauki i Muzeum Historii Naturalnej. Głównie z powodu Arturka, bo on był najbardziej tym zainteresowany.
Z lekka zawiedliśmy się w Muzeum Historii Naturalnej (mi najbardziej z niego podoba się sam budynek ;)). Nie zrozumcie mnie źle, dokładnie wiedzieliśmy co w muzeum zobaczymy, ale wydawało nam się, że Arturek będzie tym bardziej zainteresowany, patrząc na to, czym interesuje się w domu. Nie był. Przynajmniej nie tak bardzo. Całe szczęście, nie pociąga go świat dinozaurów, więc ominęło nas stanie w kolejce do sekcji prehistorycznej. Wielka ulga. Poszliśmy do części poświęconej ludzkiemu organizmowi i tu mu się bardzo podobało. Ale to żadne zaskoczenie, biorąc pod uwagęto, że uwielbia serię "Było sobie życie". W pewnym momencie jednak się znudził. A Paulinka robiła nam za przykład w części poświęconej niemowlakom. Nie wszystko się jednak zgadzało, ale fajnie było ją obserwować.
Poszliśmy też obejrzeć wystawę wielkich ssaków, no a samo zwiedzanie rozpoczęliśmy oczywiście od części poświęconej naszej planecie. Ale to by było na tyle praktycznie. Postanowiliśmy wyjść i lepiej czas wykorzystać w innych miejscach.
Byliśmy również w Muzeum Nauki. I to miejsce zdecydowanie lepiej do nas przemawiało. Arturkowi bardzo spodobała się część interaktywna dedykowana dzieciom mieszcząca się na parterze, gdzie mógł się bawić i uczyć jednocześnie. A my w tym czasie obejrzeliśmy wystawę poświęconą drukowi 3D, która również była niesamowita. Potem obejrzeliśmy kilka wystaw, których nawet nie jestem w stanie nazwać. Na pewno byliśmy w sekcji poświęconej medycynie, genetyce, chyba katastrofom naturalnym, takim jak powódź, ach, byliśmy zobaczyć samoloty i inne tego typu rzeczy... aż w końcu dotarliśmy do czegoś, co nazywa się Launchpad. I to był strzał w 10! Wszystko co najlepsze w jednym pokoju. Albo dwóch lub trzech pokojach, żeby nie przekłamać. Wszystko interaktywne i na miejscu wyjaśniane w przystępny sposób przez pracowników muzeum. Czego jeszcze chcieć? Może pokazu laboratoryjnego? Krzysiek wziął Arturka na jeden z takich pokazów zorganizowanych w Launchpadzie. Arturek był wniebowzięty! Na pewno warto było się tam wybrać!
No i jest jeszcze jeden plus. Wstęp do muzeów jest darmowy ;)
Natural History Museum / Muzeum Historii Naturalnej
Science Museum / Muzeum Nauki